Do Kenii wybraliśmy się w naszą podróż poślubną. Był to strzał w 10 bo lepszego miejsca na świętowanie naszych zaślubin nie mogłam sobie wymarzyć. Szukaliśmy różnych miejsc zaraz po weselu, gdyż nie mieliśmy obranej konkretnej destynacji i tu trafiła się egzotyczna Kenia za uwaga 2300 zł za osobę! Bez większego namysłu wykupiliśmy wycieczkę w pakiecie all inclusive wraz z apartamentem dla nowożeńców w 5 gwiazdkowym hotelu! Długo na wyjazd nie czekaliśmy bo tylko 3 dni. Wylot mieliśmy z Warszawy ok godziny 10 rano. Sam lot trwał 10 godzin z tankowaniem na Cyprze. Po zmianie czasowej wylądowaliśmy ok 23 w Mombasie i stąd do hotelu jeszcze ok 30 km busem. Na lotnisku musieliśmy wykupić wizę turystyczną w wysokości 50 dolarów po czym zapakowali nas do maleńkiego busa, wszystkie ogromne torby wrzucili na dach samochodu przewiązując je sznurem. W tamtym momencie marzyliśmy już tylko o prysznicu i łóżku. Sama Mombasa nieco mnie przeraziła bo miasto wyglądało tak jakby przed chwilą zakończyła się wojna… pełno gruzu, zburzone do połowy budowle, niesamowite ilości śmieci, bezdomnych ludzi…tu ogarnęło mnie zwątpienie „czy to mają być moje wakacje marzeń?” Strefa turystyczna jest zadbana. Mieszkaliśmy w pięknych bungalowach w kenijskim stylu, z dużym palmowym ogrodem z widokiem na ocean.
Ogromną atrakcją były dla mnie makaki, czyli małe małpki. Małe, słodkie, ale wredne;D Za każdym razem kiedy wychodziliśmy z pokoju musieliśmy zamykać okna, ponieważ lubiły wchodzić do środka i robić „porządki” a później widziano makaki z portfelami w ręce lub bujającymi się na ładowarkach 😉
Co do widoków były obłędne, właśnie tak wyobrażam sobie raj, błękit nieba i razur oceanu tworzą niezapomniany widok, takim widokiem napawaliśmy się przez 7 dni. Wybraliśmy się też na wycieczkę fakultatywną na wyspę Wasini obejmującą nurkowanie na rafie oraz zwiedzanie samej wyspy. Nurkowanie to niezapominanie wrażenie zwłaszcza w Kenii gdzie są jedne z najpiękniejszych raf koralowych na świecie. Kolorowe ławice ryb na wyciągniecie ręki i bujna roślinność tu programy przyrodnicze nie kłamią, serio tak jest;D
Z kolej zwiedzanie wyspy to prawdziwa lekcja pokory i refleksji. Wasini zamieszkuję ok 2 tysięcy ludzi, którzy nie mają dostępu do bieżącej wody i prądu. Brak produktów do higieny, ubrań dla dzieci. Na wyspie nie ma szkół, jest jeden lekarz od wszystkiego. Kobiety rodzą między sobą… Koleżanka miała batoniki kiedy je wyjęła z plecaka i dzieci to zobaczyły rzuciły się na nią jak wygłodniałe zwierzęta, krzyczały, biły się o kawałek słodyczy. Nie powstrzymałam łez na widok tej przykrej sytuacji. Czasami narzekałam na swój los, ale gdy zobaczyłam na własne oczy takie sceny zrozumiałam, że mam bardzo dużo i moje myślenie zmieniło się o 180 stopni.
Ostatniego dnia poszliśmy na plaże, pożegnać się z oceanem i tym cudownym widokiem. Spacerując zaczepił nas tubylec i namawiał na zakup pamiątek. Naszą uwagę skupiliśmy na jego butach zrobionych z OPON od samochodu! Z racji, że mój mąż jest wyczynowym biegaczem zaproponował mu swoje adidasy, pod warunkiem,że wygra z nim w wyścigu po plaży na 300 metrów! Młody chłopak bez zastanowienia podjął wyzwanie. Akurat przechodzili handlarze kokosów i mężczyźni proponujący przechadzkę wielbłądem. Gdy się dowiedzieli o wyzwaniu zatrzymali się wyznaczając linię startu, ja natomiast poszłam na linie mety. Na miejsca…gotów.., start… i ruszyli! Mój mąż chwile prowadził, ale z każdym kolejnym krokiem zostawał w tyle i przegrał z Afrykańczykiem jakieś 2 metry. Radości i śmiechu było przy tym co nie miara bo ludzie chodzący po plaży myśleli ze chłopak Cyprianowi coś ukradł a ten go goni;D Oczywiście buty otrzymał, za małe na niego jakieś dwa rozmiary, ale powiedział,że da młodszemu bratu będzie mieć buty bez dziur i ze sznurówkami…i tu znów nie powstrzymałam łez wzruszenia… Podsumowując Kenia była dla mnie niezapomnianą piękną podróżą nie tylko pod względem wizualnym, ale także tam w środku coś się zmieniło <3