Turcja Egejska: zwiedzanie, wędrówki i wypoczynek

Chcę zabrać Was w podróż do Turcji. Mam nadzieję, że moja wycieczka ułatwi Wam zaplanowanie własnej, a wskazówki których udzielę, pomogą Wam nie tylko zwiedzić na własną rękę piękne miejsca, ale również pozwolą wypocząć. Tak więc Panie i Panowie! Ruszamy do Turcji!

Planując wyjazd warto skupić się na lokalizacji. To właśnie dzięki niej możemy zwiedzać wiele miejsc samodzielnie. A wierzcie mi, że to spora różnica. Ja zdecydowałam się na Kuşadası. Wybrałam skromny hotel oddalony od centrum, za to blisko ładnej, piaszczystej plaży. Do każdego miejsca można dostać się dolmuszem. To taki busik, który przewozi miejscowych i turystów. Do dolmusza wsiada się z dowolnego miejsca przy głównej ulicy. Wystarczy, że pomachamy ręką i nam się zatrzyma. Najłatwiej było nam (mi i mężowi) dojechać do centrum Kuşadası. Do Efezu należało wsiąść do innego dolmusza w centrum Kuşadası, ale kierowca zawsze pokaże Wam, gdzie macie wsiąść. Wytłumaczy też jak wrócić. Lokalizacja, którą wybrałam pozwala na samodzielne zwiedzenie i zobaczenie:

  • Kuşadası– uroczego miasteczka, w którym można zobaczyć port, wybrać się na molo, zakupy i coś zjeść;
  • Efez – ruiny starożytnego greckiego miasta znajdującego się kiedyś bezpośrednio nad morzem;
  • Selçuk – niewielkie miasto w Turcji, w którym można zwiedzić muzeum i Bazylikę św. Jana. Poza tym można zobaczyć meczet Isa Beya, Twierdzę i Artemizjon.
  • Park Narodowy Dilek – można wybrać się na wyprawę jeep safari lub na wędrówkę po górach. W parku można zobaczyć poza pięknymi widokami całe mnóstwo żółwi, wodospady, jaskinię Zeusa, czy też opuszczony meczet;
  • Dom Matki Boskiej – znajdujący się na górze Bulbul i oddalony od Efezu o około 7 km.;
  • Jaskinia Siedmiu Śpiących – nekropolia z czasów bizantyjskich znajdująca się niedaleko Efezu;
  • Wyspa Samos – to wyspa, która terytorialnie należy już do Grecji. Na wyspie tej urodził się grecki filozof i matematyk Pitagoras.

Jeżeli starczy Wam czasu i energii, to można się wybrać autobusem w miejsca bardziej oddalone, np. do Bodrum. Można również wybrać się do Hierapolis i Pamukkale z wycieczką zorganizowaną, ale trudno będzie zobaczyć Wam wszystko, bo niestety czasu jest niewiele.

Pasy zapięte? 😉 A więc ruszamy!

 

 

Zaczynamy od miejsca, które musicie koniecznie zobaczyć, czyli od Efezu. Wierzcie mi, że to niezwykłe doznanie móc zwiedzić to miejsce samodzielnie. Wszystkich szczegółowych informacji można się dowiedzieć z przewodników, ale polecam Wam kupienie miejscowych publikacji. Nam udało się kupić przewodnik po Efezie za 10 zł. na targu w Kuşadası. Miejscami autor pisał niepoprawnie gramatycznie po Polsku, ale za to materiał był wyjątkowo szczegółowy 😉 Do Efezu można dostać się oczywiście dolmuszem. Nie dojeżdża on jednak bezpośrednio pod starożytne ruiny. Nie dajcie się jednak naciągnąć na dorożkę, bo to dosłownie 5 minut piechotą! Zwiedzanie najlepiej zacząć od strony ulicy Portowej. Kierując się zaraz za kasami w lewo, zobaczymy Teatr Wielki. I tutaj zapraszam Was do zobaczenia zdjęć. Nie będę przesadzać z ich ilością. Tym bardziej, że zrobione zostały jeszcze moim starym aparatem, a nie lustrzanką i ich jakość nie jest perfekcyjna.

 

 

Idąc dalej ulicą Marmurową, dotrzemy do bramy, a po jej przejściu naszym oczom ukaże się Biblioteka Celsusa. Została ona odbudowana w 1978 roku i robi duże wrażenie.

 

 

Gdy tak spokojnie zwiedzaliśmy ruiny Efezu z mężem (wtedy jeszcze narzeczonym), to bardzo współczuliśmy zbitym w gromadkę turystom z wycieczek zorganizowanych. My mogliśmy nie tylko być w każdym miejscu nieograniczoną ilość czasu, ale również usiąść, odpocząć, porozmawiać i wczuć się w atmosferę miejsca. Idealnym miejscem do takiego odpoczynku jest Mały Teatr (Odeon). Nie zwraca on tak bardzo uwagi i mało kto zatrzymuje się tam na dłużej. Nie będę Wam opisywać całej historii tego miejsca, bo o tym możecie przeczytać w przewodnikach. Poruszanie się po Efezie jest na prawdę proste, więc zachęcam Was do samodzielnego zwiedzania!

 

 

Po zwiedzeniu Efezu od strony ulicy Portowej, aż po Mały Teatr, wracamy z powrotem i ulicą Portową docieramy do Kościoła Matki Boskiej. Poniżej zdjęcie.

 

Po zwiedzeniu Efezu można wrócić do hotelu lub od razu wybrać się zobaczyć Jaskinię Siedmiu Śpiących i Dom Matki Boskiej. Do Jaskini można dotrzeć piechotą. Wystarczy od opuszczenia kas nie kierować się prosto do miejsca, gdzie odjeżdża dolmusz, tylko skręcić w prawo. Zwiedzanie Jaskini Siedmiu Śpiących było darmowe, ale nie wiem, czy jest tak nadal. A co tam można zobaczyć? Przede wszystkim grobowce. Poza tym rozciąga się stamtąd piękny widok na okolicę. Poniżej kilka zdjęć.

 

Jeżeli macie zamiar zobaczyć również Dom Matki Boskiej, to najlepiej wybrać się tam dorożką. Kursuje ich tam bardzo wiele. Możecie się wybrać tam również piechotą, ale w obie strony zajmie to sporo czasu, a lejący się z nieba żar, też nie ułatwia wędrówki.

Kolejnym punktem, w który Was chcę zabrać, jest Kuşadası. Zwiedzanie najlepiej zacząć od nabrzeża. Można zobaczyć tam port, gdzie cumują statki rybackie i wycieczkowe. Znajduje się tam też małe molo z ławeczkami i kilka pomników w okolicy. Idąc nabrzeżem można dostać się na niewielką wyspę (jej zwiedzanie jest darmowe), na której można podziwiać piękne odmiany kwiatów i całe mnóstwo drzewek palmowych i innych. Z wyspy również roztaczają się piękne widoki. I oczywiście miejsce, w które koniecznie należy się wybrać, czyli liczne uliczki ze straganami i całym mnóstwem restauracji i kafejek. My z mężem wybraliśmy się zjeść tradycyjnego kebaba. Zostaliśmy obsłużeni po królewsku, zasypani całym mnóstwem informacji, przekąsek w postaci marynowanych papryczek chilli, a na koniec sprzedawca przyniósł nam nawilżające chusteczki i wyjaśnił, że po zjedzeniu gorącego posiłku i zagryzaniu go ostrymi przekąskami, należy owymi chusteczkami wytrzeć najpierw twarz, a dopiero na koniec zbrudzone dłonie. I tutaj również zapraszam do zobaczenia zdjęć.

Następnym miejscem, po którym chcę Was oprowadzić, jest Selcuk. Bardzo mi się tam podobało. Jest przede wszystkim spokojnie, a zarazem uroczo. Swoje zwiedzanie rozpoczęliśmy od zobaczenia Bazyliki św. Jana. Przy wejściu przywitał nas uroczy żółw. Dla miejscowych widok normalny, ale dla nas całkiem zabawny. Oczywiście aparat poszedł w ruch 😉

 

Z Bazyliki rozciąga się piękny widok na meczet Isa Beya. Mieliśmy okazję trafić na nawoływania do modlitwy. Nieco dalej, na wzgórzu Ayasuluk znajduje się Twierdza. Niestety nie udało nam się jej zwiedzić, bo była zamknięta. 

 

 

Następnie swoje kroki skierowaliśmy do muzeum.  Miasteczko jest niewielkie, więc łatwo tam trafić. My posługiwaliśmy się mapą, ale równie dobrze można zapytać o drogę miejscowych. Muzeum zrobiło na mnie spore wrażenie. Nie spodziewałam się, że będzie takie duże i tak dobrze zorganizowane. Obecnie znajduje się w nim ponad 60 tysięcy eksponatów i co roku – w wyniku prac wykopaliskowych – ich liczba wzrasta. Historia wystawionych w muzeum eksponatów zaczyna się w 4000 roku p.n.e. i sięga aż do ery Imperium Osmańskiego. Ekspozycja dzieli się na dwie sale: Sala Archeologiczna i Sala Etnograficzna. Co możemy zobaczyć? Cóż między innymi wiele eksponatów wykopanych z domów na wzgórzu w Efezie. Wydaje mi się, że duże wrażenie na zwiedzających robi „Wielka Artemida”. To posąg Artemidy z I w.n.e. wydobyty w Efezie. Mi podobała się również złota biżuteria znaleziona w Świątyni Artemidy. 

 

 

Zwiedzanie zakończyliśmy bardzo pozytywnym akcentem, bo wybraliśmy się na piwo Efes 🙂 Dzień był upalny, więc taka ochłoda była jak najbardziej wskazana. Kelner był bardzo miły. Oczywiście nie obyło się bez pogawędki, tym bardziej, że pora była jeszcze wczesna, więc ruch w interesie mały.

 

 

Może teraz odpoczynek od zwiedzania? Co nie oznacza, że zabiorę Was już na plażę 😉 Tym razem wybieramy się na Jeep Safari do Parku Narodowego Dilek. Podobało mi się i samo Jeep Safari i cała okolica. Jest pięknie, spokojnie i przede wszystkim czysto. Ale uczestnicy czyści nie byli 😉 Jeżeli zdecydujecie się na taki rodzaj rozrywki, to koniecznie ubierzcie gorsze spodenki i bluzkę (i oczywiście kąpielówki), bo po całej przygodzie trudno Wam będzie na miejscu w kurorcie doprać te ubrania. Na początek należało dojechać do Parku jeepami. Strasznie się kurzyło (wiadomo wszędzie sucho), więc szybko byliśmy brudni. Jak to w rezerwacie, duże zróżnicowanie w roślinności. Można było nazbierać sobie liści laurowych, czy też pooglądać drzewa, które u nas (w Polsce) nie rosną. I były oczywiście żółwie. Spacerowały sobie po terenie Parku zupełnie na nas obojętne (ale my na nich nie). Po trwającej jakiś czas jeździe poprzez góry, zatrzymaliśmy się na podziwianie widoków. Później dotarliśmy do zbiornika z wodą, gdzie obowiązkowo należało wejść, a mniej chętni byli wrzucani. A wierzcie mi, że woda była ziiiiimna! Dalsze punkty programu, to wodospad, bitwa wodna i piknik na łonie natury. Mieliśmy również okazję zobaczyć opuszczony meczet. Po całej wyprawie i wszystkich szaleństwach, człowiek był głodny jak wilk 😉 Strasznie mi się podobało, ale jak się okazało, to nie był koniec atrakcji. Wybraliśmy się jeszcze do Jaskini Zeusa. Poza piękną legendą, z jaskinią wiąże się też kilka faktów. Woda w jaskini ma 3°C i składa się z mieszaniny słodkiej wody z podziemnego źródła i słonej wody morskiej. Woda ta ma właściwości utleniające, podobnie jak woda utleniona, więc po tej wyprawie kolor naszych włosów był o kilka tonów jaśniejszy. Samo wejście do wody nie było łatwe z powodu jej zimna. Długo w niej nie wytrzymałam, a zaraz po wyjściu miałam wrażenie mrowienia całego ciała. Na koniec, by zakończyć dzień pozytywnym akcentem, pojechaliśmy na bardzo ładną plażę. Oczywiście do Parku Narodowego Dilek możecie się udać na samodzielną wyprawę. Należy jednak uważać na skorpiony (znajdują się głównie w półkach skalnych) i na pająki takie jak tarantule. 

 

 

Oczywiście pomiędzy zwiedzaniem i przygodą był również wypoczynek. Plaże są piękne, zazwyczaj piaszczyste. Często hotel ma swoje leżaki i ręczniki, ale jeżeli tego nie oferuje, to można za niewielką opłatą wynająć sobie leżak na dowolnej plaży. Można oczywiście też położyć się na ręczniku 🙂 Większość hoteli oferuje też basen, więc można popływać (a ja pływanie kocham).

 

 

Chcę Was zabrać w jeszcze jedno miejsce, ale tym razem już jako wycieczkę zorganizowaną przez biuro podróży. Dzięki podanym przeze mnie informacją będzie Wam łatwiej zdecydować, co chcecie zobaczyć na miejscu. Bo niestety na wszystko nie starczy Wam czasu. A szkoda, bo to wyjątkowe miejsce. Wybieramy się więc teraz do Pamukkale i Hierapolis. Miejsce to jest niezwykle popularne i wydaje mi się, że każdy odwiedzający Turcję powinien się tam chociaż raz wybrać. Białe tarasy Pamukkale robią spore wrażenie, a antyczne miasto Hierapolis jest idealnym uzupełnieniem tego miejsca. Zacznę od wymienienia tego, co można zwiedzić/zobaczyć na miejscu:

  • Miasto Hierapolis – najbardziej popularny jest tutaj zdecydowanie Teatr Rzymski. Poza tym warto zobaczyć Bramę Dominicjana i przejść się wzdłuż kolumnady głównej ulicy;
  • Tarasy wapienne Pamukkale – robią duże wrażenie i warto się po nich przejść;
  • Muzeum – można w nim podziwiać najlepiej zachowane eksponaty posągów i rzeźb z Hierapolis;
  • Basen Kleopatry – można w nim za dodatkową opłatą zażyć kąpieli. W basenie znajdują się fragmenty starożytnych budowli, co jak mi się wydaje stanowi dodatkową atrakcję.

Zwiedzanie z wycieczką zorganizowaną zaczyna się zazwyczaj w ruinach Hierapolis. W przypadku mojej wycieczki wyglądało to tak, że po krótkim streszczeniu historii tego miejsca dostaliśmy czas wolny. Było go jednak zbyt mało, aby móc zobaczyć wszystko. Miejsce spotkania wyznaczone było na dole tarasów wapiennych, co oznaczało tyle, że mieliśmy nimi zejść. Zejście z tarasów nie jest wbrew pozorom łatwe, szczególnie gdy człowiek się śpieszy. Zajmuje średnio 30 minut. Zdecydowana większość turystów gna od razu na tarasy. Trudno się dziwić, bo robią duże wrażenie. My jednak postanowiliśmy pozwiedzać najpierw Hierapolis. Narzuciliśmy sobie spore tempo, bo zwiedzanie było przerywane robieniem zdjęć 🙂 Najpierw pognaliśmy, aż do Łaźni, a później swe kroki skierowaliśmy w stronę Bramy Dominicjana, pod którą przeszliśmy dalej wzdłuż kolumnady głównej ulicy. Na koniec zostawiliśmy sobie Teatr Rzymski, na który dosłownie wbiegliśmy. Do muzeum zajrzeć nie mieliśmy czasu, ale zatrzymaliśmy się na chwilę przy Basenie Kleopatry. Jak się okazało, dzięki szybkiemu zwiedzaniu mieliśmy jeszcze chwilę na wolny spacer po tarasach wapiennych. Woda jest bajecznie ciepła, a otoczenie robi spore wrażenie. Trudno się dziwić, że ludzie od najdawniejszych czasów zachwycali się tym miejscem. Zapraszam do fotorelacji.

 

Myślę, że moja wycieczka i informacje, które Wam podałam pozwolą Wam zaplanować swój idealny urlop. Pozdrawiam ciepło!