PODRÓŻ ŻYCIA – BUDAPESZT

To były najwcześniej planowane wakacje w naszym życiu. Tuż przed Bożym Narodzeniem wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Ubezpieczenie, rezerwacja w Biurze Neckermann w hotelu VELENCE RESORT & SPA pomiędzy Budapesztem a Balatonem.  https://velencespa.com/
Wspaniałe opinie o hotelu, urocze jezioro, baseny, animacje dla dzieci, wyborne kolacje – raj. Pierwsze w życiu zorganizowane wakacje dla naszej rodziny z trójką dzieci. Dwa dni przed wyjazdem syn złamał rękę. Mam dość. W końcu załatwiliśmy ortezę, w której Maciek może pływać.
Uff. Sytuacja opanowana.

To dopiero będą wypasione wakacje. Bez pulpetów z Polski, bez zgrzewek wody, od których uginało się zawieszenie w naszym  zbyt małym aucie. Zbyt małym dla rodziny z trójką dzieci. Niedługo przed wyjazdem udaje nam się sprzedać auto. Kupimy większe. Wreszcie będzie wygodnie.
Pierwsza próba kupna samochodu zakończyła się fiaskiem. W ogłoszeniu wyglądało tak pięknie… Po trzeciej próbie kilka dni przed urlopem panikuję: nie mamy auta, jak my się tam dostaniemy? W dodatku z jedną złamaną ręką na stanie. Nie było wyjścia. Zarezerwowałam przejazd  do Budapesztu Polskim Busem. http://www.polskibus.com/pl. Niecałe 100 zł za osobę w dwie strony. Nie jest źle. Nasz pobyt rozpoczynamy 1 lipca więc bilety na 30 czerwca w nocy. Odjazd godz. 0:45. 30 czerwca. Piątkowa noc. Czekamy w Krakowie z poduszkami , kocami. I dziećmi. Jak uchodźcy. Wszyscy z politowaniem przepuszczają naszą ferajnę w kolejce. Po godzinnym opóźnieniu i zapakowaniu walizek, kierowca zerkając na bilet powoduje, że tracę grunt pod nogami: „Klasyczny  błąd , proszę pani,  autokar z godz. 00:45 30 czerwca odjechał wczoraj. Dziś,  po północy, mamy już 1 lipca.” Także tego… Zostajemy o 2 w nocy na dworcu w Krakowie. Z płaczącymi dziećmi.” Wakacji? Wakacji w hotelu nie będzie?” Mąż dyplomatycznie poszedł na papierosa. Nastoletnia córka syknęła „To będzie PODRÓŻ ŻYCIA …”

Z zimną krwią zarezerwowałam internetowo wyjazd na 9.20 rano następnego dnia i z dzieckiem na ręku w środku nocy szukałam hotelu w pobliżu dworca czyli przy krakowskim Rynku. Na Rynku w Krakowie do wyboru mamy wyłącznie dobre hotele. Co za tym idzie mega drogie. Po kolei słyszałam kwoty za nocleg 600, 500, 400, 300 zł. Wreszcie IBIS BUDGET. http://www.ibis.com/pl/hotel-7165-ibis-budget-krakow-stare-miasto/. Moi wybawiciele. Rozsądna cena, przemiła recepcjonistka i ochroniarz. Ciepła czekolada. Dodatkowe kołdry. Podobno Bóg zsyła nam codziennie Aniołów , tylko zwykle ich nie rozpoznajemy. Wtedy rozpoznałam. Na dodatek dwóch.

1 lipca. Jeszcze na dworcu przerażone maluchy pytały czy aby na pewno data prawidłowa. W sumie, sama już pewna nie byłam. Niczego. A zwłaszcza nie byłam pewna siebie. Siedmiogodzinna podróż przez piękne Tatry minęła szybko . Zmęczone wrażeniami dzieci spały prawie całą drogę. Z Budapesztu do Velence (i dalej nad Balaton) istnieje świetne połączenie kolejowe (Odległość z Budapesztu do Velence to jakieś 50 km czyli jakieś 45 min, kolejne 50 km nad Balaton). Pociągi kursują co pół godziny. Bilety można kupić w automatach wklepując podstawowe informacje po angielsku, niemiecku.

Wreszcie hotel. Fantastyczna sprawa dla rodzin z dziećmi. Czyste baseny, pyszne jedzenie. Co za ulga. Będzie pięknie.

Hotel VELENCE RESORT & SPA w Budapeszcie

 

Najpiękniejsza jednak była wycieczka do Budapesztu. Okazało się, że można podróżować bez samochodu. Da się. I to z trójką dzieci. Ile radości w pociągu i na ruchomych schodach w budapesztańskim metrze!  Na każdym kroku młodzi informatorzy w odblaskowych kamizelkach, którzy chętnie służą pomocą. A Budapeszt – miasto marzeń.

  
Nasze odkrycie – KARTA BUDAPESZThttp://www.ticket.info.hu/pl/karta-budapeszt.  Pozwala na bezpłatne korzystanie z komunikacji miejskiej (autobusów, tramwajów, metro) wstęp do spa termalnego, podróż otwartym autokarem widokowym, rejs po Dunaju. Świetna sprawa, super zniżki!

 

Co najbardziej utkwiło mi w pamięci? Spacerując wzdłuż Dunaju natknęliśmy się na znany mi z przewodnika (który został w hotelu…) pomnik „Buty na brzegu Dunaju”.
Nie jest monumentalny. Zwykłe buty na brzegu. Ale jeszcze nigdy żaden pomnik nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Upamiętnia mord Żydów w czasie II wojny światowej. Faszystowscy fanatycy dokonywali egzekucji nad brzegiem rzeki – zebranym Żydom kazali zdjąć buty i stanąć w rzędzie, a ciała rozstrzelanych wpadały do Dunaju i odpływały z nurtem rzeki. Nic dodać…


Co jeszcze?

Kościół Macieja – jeden z najważniejszych kościołów na Węgrzech.
Jak z bajki. To tu odbyła się ostatnia koronacja królewska na Węgrzech – Karola IV Habsburga i jego żony, Zyty. Z drugiej strony to tu w czasie II wojny światowej niemieckie wojska używały wnętrz jako kuchni polowej, a zdobyczna Armia Czerwona jako stajnię i latrynę. Sacrum przeplata się z profanum. Jak w życiu.


Kolejna przewodnikowa atrakcja to Most Łańcuchowy. Najstarszy i najpiękniejszy w mieście.
Kiedyś stanowił pierwsze stałe połączenie leżących po przeciwnych stronach Dunaju – Budy i Pesztu.
 

Budynek Parlamentu w Budapeszcie

Wbrew temu co widać na zdjęciu – POTĘGA, SIŁA, KLASA!

Bilet wstępu ok 50zł.


 Szczęśliwi wracamy pociągiem do hotelu w Velence. Gęsi, kaczki, pasztety z krewetek i inne cuda. Ulotki nie kłamały – faktycznie raj.
  

Aż do środy. Najmłodsza córka chora. Nadszedł czas wykorzystania karty NFZ. Temperatura dziecka 39 stopni. Temperatura powietrza 39 stopni. Na rękach niesiemy ją do lekarza. Bo przecież auta nie mamy. Wirus – 2 dni z głowy.

Mam dość. Już nawet boję się zapytać „Co jeszcze?…” Bo pytałam tak tuż po złamanej ręce a przed hitem z błędną rezerwacją autokaru.
Na szczęście nic złego już się nie wydarzyło.

Tak, to BYŁA podróż życia.
Tylu stresów ale i tylu cudownych chwil nie przeżyłam nigdy wcześniej.
Za rok wrócimy. Musimy przecież dotrzeć nad Balaton. Oczywiście koleją 😉