❤ Viva Mexico ❤ Początek Nowej Drogi 💑 💍 💑

 Pomysł wyjazdu do Meksyku zrodził się na początku czerwca.
Wakacje spędzone nad niebiańsko błękitnym Morzem Karaibskim wydawały się dla mnie niezbyt realne, a wręcz można powiedzieć – utopijne,  ale dzięki Mojemu – jeszcze wówczas „chłopakowi” wakacje marzeń stały się
NAJPIĘKNIEJSZYMI WAKACJAMI ŻYCIA 😍 !!!

 

                 8 września – godzina 7 rano 🌇

                  Zaczęły się najwspanialsze wakacje… 
Wakacje pełne wrażeń,  niespodzianek, a co najważniejsze – Wakacje, które zapoczątkowały nowy okres w
                   Naszym Wspólnym Życiu 💕

      Sama podróż do Meksyku to było coś niesamowitego – połączenie strachu przed długą podróżą z pragnieniem wylądowania w kraju, o którym do tej pory mogłam jedynie poczytać w książkach!

     Lot z Warszawy do Cancun (miasta położonego w północnej części stanu Quintana Roo w Meksyku, na wybrzeżu Morza Karaibskiego) trwał około 12 godzin. Mimo tak długiego lotu i zmęczenia podróżą 💤 – emocje brały górę i nie pozwoliły znużyć oka ani przez minutę!


             Godzina 19 w Cancun (2-ga w nocy w Polsce) – WYLĄDOWALIŚMY !!  

       Cali, zmęczeni podróżą, ale jakże szczęśliwi! Podczas podróży w samolocie nie mogłam doczekać się ciepłego powiewu powietrza, z którym zazwyczaj stykamy się wychodząc z samolotu w ciepłych krajach oraz pięknie świecącego słońca…  A tu niespodzianka… Ciemno – jakby była co najmniej godzina 10 w nocy, a upału zatykającego dech w piersiach nie ma!!
        Na szczęście wszystko odwróciło się o 180°–  kiedy to następnego dnia wschodzące słońce 🌅 obudziło Nas swoimi promieniami   – poczuliśmy klimat Karaibskiego Morza!


           2-tygodniowe wakacje spędziliśmy
w przepięknym, nieprawdopodobnie dużym, położonym przy piaszczystej plaży, n
owym (dopiero 9-miesięcznym) hotelu – Ocean Riviera Paradise, oddalonym około 10 min drogi od turystycznego miasta, tętniącego nieprawdopodobną energią – Playa del Carmen (koszt dojazdu taxówką 🚕 – 18 USD).

 


        Pierwsze trzy dni Naszego wymarzonego urlopu postanowiliśmy spędzić w hotelu, chcąc nacieszyć się upalną pogodą – 32°C  w cieniu.
          Dużym wyzwaniem dla organizmu była  nadzwyczajnie duża wilgotność powietrza, do której z pewnością nie byliśmy przygotowani – ponad 90% !!

 

Początkowo byliśmy zdziwieni, dlaczego wszyscy ustawiają klimatyzację w pokojach na 20°C – przecież to zbyt duża różnica temperatur, a 'ciarek’ na rękach nie sposób było uniknąć! Wszystko stało się jasne, gdy podnieśliśmy temperaturę w pokoju do 24°C  lub gdy otworzyłam balkon…. zaparowane lustra, mokra podłoga jakby dopiero została umyta mopem i skroplone powietrze spływające po ścianach!


         Miesiąc wrzesień w Meksyku – to okres pory deszczowej , dlatego turystów jest znacznie mniej niż w sezonie, który zaczyna się w grudniu. Turyści obawiają się dużej ilości deszczu, złej pogody… ale to nie tak 'funkcjonuje’. Mogę Was z pewnością zapewnić, że pogoda jest równie słoneczna (Naszym zdaniem 32 stopnie w cieniu przy wilgotności 90% to i tak duży wysiłek dla organizmu), a ochłodę dla ciała i umysłu przynoszą przyjemne, kilkuminutowe opady deszczu, które są wręcz nagrodą a nie karą. Nas pora deszczowa nie zniechęciła, a wręcz zachęciła – cisza i spokój … istna rozkosz 😎. Jedyne niebezpieczeństwo –⚡⚡ HURAGANY!! ⚡⚡ …  Ale szczęście jak zwykle, tak i na tych wakacjach, Nas nie opuściło  – huragan Irma nie dotarł do wybrzeża Meksyku, a 'jej’ obecność odczuwalna była jedynie przez kilka godzin poprzez mocniejsze opady deszczu – podczas których można było się zrelaksować z lampką dobrego wina w towarzystwie charyzmatycznych Meksykanów.


 


Spacery z 'chłopakiem’ po piaszczystej plaży,
szum fal, odgłosy mew – sprawiały,
że czułam
się jak w raju ….

A tak na prawdę to w nim byłam …


        

 

 

      Dużą atrakcją okazały się dla mnie również różnorodne egzotyczne zwierzęta 🦀 , od których nie mogłam oderwać oczu, a które najchętniej zabrałabym ze sobą do Polski! 😃


       Przede wszystkim niezwykle przemiłe okazały się ostronosy 🐆 !!  Z jednym z nich miałam okazję odbyć bardzo 'bliskie’ spotkanie, dzięki 'ciastowemu przekupstwie’   … przecież KAŻDY lubi ciastka … 😁

      Przemilutkie okazały się być również małpki  🐒 – w szczególności ta z którą zrobiłam sobie zdjęcie na słynnej ulicy – 5th Avenue w Playa del Carmen (nic za darmo … – koszt 12 USD).
Niestety na terenie hotelu nie było ich zbyt dużo –  jedynie pojedyncze małpki można było  dostrzec pośród gałęzi drzew.🙉


            Morze Karaibskie skrywa w sobie ciekawą,                   egzotyczną  🦀 faunę 🐢🌴 florę 🌵



Po huraganie Irma można było zaobserwować bardzo dużą ilość maleńkich meduz 🐙 wyrzuconych na plażę, na które trzeba było uważać podczas spacerów nad morzem. 


            12 września – wyruszyliśmy na 'własną rękę’ w teren – pora na zwiedzenie, spacery i mały shopping w Playa del Carmen – który w rzeczywistości okazał się nie taki mały! 😊
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest to miasto tętniące niezwykłym, międzynarodowym życiem! A przecież wcale nie była to pełnia sezonu wakacyjnego! Pełno turystów, ogromna ilość sklepów, przemili Meksykanie – którzy jednak stawali się czasem zbyt natrętni, chcąc sprzedać wszystko co im wpadnie w ręce – ale im wybaczamy, wszystko ma swój urok 😉 , a dzięki okrzykom i ciągłym nagabywaniom na zakupy tworzyli swoistą magię tego miejsca!
      Najbardziej zatłoczona była oczywiście 5th Avenue, na której znajdowały się przeróżne sklepy – od tych lokalnych do galerii,
w których znajdowało się dużo markowych sklepów jak i sieciówek – każdy mógł znaleźć coś interesującego w odpowiadającym mu przedziale cenowym.

    

W sklepach można było płacić zarówno w dolarach 💰 , jak
i w meksykańskich peso (MXN).
Kurs wynosił około 1 USD – 17,60 MXN.


    

 

 

                                                  Parque Los Fundadores

 

 

 

 

 

 

Na szczególną uwagę zasługują Meksykańscy Policjanci 👮! Można było ich spotkać na każdej ulicy, przecznicy, za każdym rogiem i w każdym miejscu – i to z jakim uzbrojeniem! Dzięki Nim każdy mógł się czuć bezpiecznie! 🙂


P.S.   Kokos jest idealny na meksykański upał! (cena 80 MXN)

                 Nie sposób też nie wspomnieć o ….. meksykańskich taxówkarzach 🚕 ! Tak szalonej jazdy jeszcze nigdy nie doznałam! Jeżdżą jak chcą i gdzie chcą!
Bez kierunkowskazów, na awaryjnych światłach, 120 km/h po wyboistej drodze przy głośnej meksykańskiej muzyce 🎶 – takiej imprezy w samochodzie na pewno nigdy nie zapomnę! Za co im z całego serca dziękuję! 😀
Chwile stresu wywołane tym, czy nie spowodują wypadku, w połączeniu z niezwykłą atmosferą i wystrojem samochodu od środka (czaszkami, wisielcami, Matką Boską) to mała namiastka  imprezy w klubie Coco Bongo, do którego udaje się wiele turystów!
Co do samej imprezy w klubie Coco Bongo – z usłyszanych relacji – mogę śmiało powiedzieć, że jest to z pewnością klub dla typowych imprezowiczów o mocnej głowie!  🍻

 

                   14 wrześniaNAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA! 🎉

         Najpiękniejszy dzień mojego życia zaczął się przy boku mojego Ukochanego 'chłopaka’ 😍 z kolejną zmarszczką na czole oraz pod okiem 😟 ! 26-ste urodziny to znak że coś się dzieje – jestem już bliżej 30stki…. ale spokojnie i bez nerwów – wszystko można zatuszować a przecież najważniejsze jest to na ile lat tak na prawdę sami się czujemy! 😉
    W dniu urodzin spotkałam się z niezwykłą życzliwością obcych mi ludzi (Meksykanów, Anglików, Amerykanów, Szwedów), którzy po kilku minutach stali się mi bardzo bliskimi osobami! To oni w mgnieniu oka zorganizowali mi imprezę urodzinową w basenie, śpiewali 'Sto lat!’ i 'zmusili’ do picia jakże 'przepysznej’ tequili 🍸 😋
    

       
    
Jednakże to nie impreza w basenie spowodowała że 14 września 2017 roku stał się Najpiękniejszym Dniem Mojego Życia.
     To mój 'chłopak’ sprawił, że dzień ten stał się Najpiękniejszym Dniem NASZEGO Życia 💑 zadając pytanie, o którym marzyłam aby usłyszeć z Jego ust od kiedy tylko Go poznałam –
    „Czy zostaniesz moją żonką?” 💍
       
         Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że jestem Jego Narzeczoną, a On moim wyśnionym Narzeczonym 💕 Marzenie pomyślane w głębi serca w dniu urodzin spełniło się 💏

 

            Pozostałe dni Naszego nieziemskiego wypadu do Meksyku spędziliśmy nie tylko odpoczywając, ale i zwiedzając 👣 . Zdecydowaliśmy się wykupić dwie wycieczki: do Chichen Itza oraz Tulum – za pośrednictwem biura podróży TUI – które okazały się dużo tańsze w porównaniu do lokalnych cen (pomimo udzielanych przez Meksykanów 'dużych’ rabatów), a poza tym organizowane były w języku polskim – co było ogromnym atutem!

1)          W pierwszą z wycieczek – do Chichen Itza wyruszyliśmy 17 września o godzinie 6:30. Dojazd 🚌 do prekolumbijskiego miasta założonego przez Majów trwał około 2 godziny, aczkolwiek podróż przebiegła w bardzo przyjemnej atmosferze dzięki Pani Przewodniczce – Gosi, która w ciekawy (nie nużący – jak to czasem na wycieczkach bywa) sposób opowiadała o Meksyku, historii Chichen Itza, kulturze i języku Majów oraz ciekawych (z naszego punktu widzenia) aspektach codziennego życia Meksykanów.
Samo zwiedzanie Chichen Itza trwało około 2,5 godziny – z czego około 1,5 godziny zwiedzaliśmy stanowisko archeologiczne z przewodnikiem, a 1 godz. mieliśmy przeznaczoną na samodzielne zwiedzanie żeby zrobić małe, pamiątkowe zakupy oraz zdjęcia.
       Najciekawszym punktem całej wycieczki do Chichen Itza było zwiedzanie słynnej piramidy Kukulklana! Świątynia Kukulkana (zwana także El Castillo czyli Zamkiem) została wzniesiona na istniejącej już – innej mniejszej piramidzie, co miało na celu pokazanie wyższości kapłanów w hierarchii społecznej oraz silniejszych wpływów u Bogów. Na szczyt piramidy prowadzą schody z czterech jej stron, a co najciekawsze – z każdej strony na szczyt prowadzi 91 stopni (4 x 91 = 364)  + ostatni, co łączniej daje 365 schodów, czyli tyle ile jest dni  w roku 😊
U dołu schodów – wejścia głównego do piramidy znajdują się rzeźbione wyobrażenia głów Upierzonego Węża 🐍, które strzegą wejścia do świątyni – a które to głowy w okresie równonocy wiosennej i jesiennej (21-21 marca, 21-22 września) zamieniają się w węża pełzającego z samego szczytu El Castillo!

Niestety wejście na sam szczyt piramidy jest zabronione, ze względu na liczne śmiertelne wypadki turystów 😢

          Ponadto niezwykle interesującym, a zarazem pokazującym ogrom wiedzy, mądrości i wiary w bogów, było największe boisko do grania w pelotę – Juego de Pelota, które ma wymiary około 545 metrów długości i 225 metrów szerokości!! Boisko jest całkowicie otwarte, a dzięki swojej 'nadzwyczajnej’ konstrukcji jest bardzo wrażliwe na fale dźwiękowe – intensywnie odbija wypowiedziane słowa – co powoduje ciarki na rękach oraz przenosi na ówczesne pole walki, które niestety było dosyć brutalne! Przegrany zawodnik musiał bowiem w ofierze oddać swoje życie! Oddanie życia za przegraną grę zdaje się być dla Nas czymś w rodzaju kary… jednakże Majowie patrzyli na ten akt oddania całkowicie z innej perspektywy… z perspektywy szybszego spotkania się z najwyższymi bogami i oddania im tego, co do nich należy, a dla nas jest najcenniejsze – życia.

          Wyjątkowa gra światła i cienia na Świątyni Kukulklana – tworząca efekt pełzającego węża 🐍 oraz niezwykle przemyślany układ schodów, zastępujący kalendarz, jak również fenomenalnie skonstruowane Juego de Pelota odbijające ze stukrotną mocą okrzyki kibiców – na pewno w dużym stopniu przesądziły o wpisaniu w 1988 roku Chichen Itza na listę światowego dziedzictwa UNESCO oraz o ogłoszeniu go w 2007 roku jednym z siedmiu nowych cudów świata !

      Wycieczka do Chichen Itza, organizowana przez biuro TUI, obejmowała również kąpiel
w pobliskiej, przepięknej – otwartej studni krasowej – Cenote. Kąpiel w Cenote powinna być jednym z obowiązkowych punktów każdej wycieczki do Meksyku! Nie sposób opisać ani ukazać na zdjęciach naturalnego piękna tej jaskini – a w szczególności panującego w niej klimatu!
Co do kąpieli w Cenote – nie wahałam się ani chwili! 🙂 Chociaż świadomość, iż ma ona aż 60 metrów głębokości (!!) oraz że na jej dnie mogą znajdować się pozostałości ludzkich szkieletów  – sprawiały, że lekko trzęsły mi się nogi 😁. Za czasów Majów – cenotes były jedynym źródłem wody, a co za tym idzie – chcąc podziękować bogom za dar wody składali samych siebie w ofierze.. 😢

Niektórzy nazywają cenotes – wodnymi cmentarzami, jak również jaskiniami życia i piękna! Podobno znajdująca się w nich woda ma właściwości odmładzające jak i upiększające – zobaczymy jak na mnie zadziała ten 'naturalny botoks’! 😉

      Po fascynującej kąpieli w cenotes – czekała na Nas jeszcze jedna atrakcja – wizyta
w destylarni tequili – 'Mayapan’ (niedaleko Valladolid) – podczas której pokazano Nam plantację agawy 🌱 , przedstawiono proces destylacji najbardziej znanego meksykańskiego alkoholu oraz co najistotniejsze (😀) – mieliśmy okazję skosztować różne rodzaje tequili, które są dosyć specyficzne
w smaku oraz meksykańskiej wódki z robakiem (mezcal) – z której to jednak zrezygnowałam po dokładnym obejrzeniu robaczka 🐛 😀

     Wycieczka do Chichen Itza została rewelacyjnie zorganizowana! Mimo, że trwała cały dzień – to zapewnione Nam atrakcje nie dawały odczuć po sobie ani odrobiny zmęczenia! 🙂

Koszt wycieczki dla osoby dorosłej to 89 USD, dziecko – 45 USD.

 

2)           W drugą z wycieczek – do Tulum – wyruszyliśmy kolejnego dnia (18 września koło godziny 7 rano). Zmęczenie, opuchnięte nogi, spalone od słońca  czoło – dawało Nam się we znaki – ale NIC nie jest Nam straszne! 🙂
Nadszedł czas żeby zwiedzić ruiny miasta zbudowanego na klifie oraz najpiękniejszą pod względem koloru – plażę Morza Karaibskiego!


        Tulum jest jedynym stanowiskiem archeologicznym znajdującym się nad brzegiem morza, dzięki któremu zwiedzanie, przy tak ogromnym upale, staje się dużo bardziej przyjemniejsze. Aby dotrzeć do serca miasta należy przejść przez jedno z wejść zlokalizowanych w murze, które je otacza. Wejścia są malutkie – dlatego należy się schylić przed wejściem do miasta. Wybudowanie tak niskich wejść do miasta było zabiegiem celowym, który miał 'przymusić’ każdą osobę wchodzącą do miasta do oddania czci bogom poprzez pokłon.

       Najwyższym obiektem Tulum jest wieża strażnicza (El Castillo), z której widać zachwycający – turkusowy kolor Morza Karaibskiego 🌊. Nieskazitelny blask turkusowej wody Morza Karaibskiego połączony z blaskiem jasnego, delikatnego w dotyku piasku oraz szumem fal odbijających się od klifu – sprawia że KAŻDY  z pewnością chciałby tam zostać na zawsze! 😊

         

 

 

 

 

 

 

 

Ponadto na wielu obiektach w ruinach Tulum można zauważyć ciekawe płaskorzeźby Zstępującego Boga – skrzydlatego stworzenia opadającego głową w dół – który jak ówcześnie wierzono – schodził  do ludzi z darami z niebios! 🕊                           

 

    Podczas zwiedzania ruin w Tulum towarzyszyło Nam wiele egzotycznych (nie bojących się ludzi) zwierząt – w szczególności iguanów i przesłodkich ostronosów  🐆 spacerujących całymi rodzinami. 😃

 

              Po zwiedzeniu ruin oraz nasyceniu się przepiękną aurą turkusowego Morza Karaibskiego – udaliśmy się całą grupą na jedną z pobliskich, a zarazem ostatnich (!) plaż bez zabudowy turystycznej – Xcacel.
           Myślałam, że piękniejszych widoków od tych z ruin zamku w Tulum nie ma 😍 …. A tu jednak! 😍😍

Oszałamiająco przepiękna plaża! … z dala od szumu oraz zgiełku panującego w kurortach turystycznych, dająca schronienie żółwiom 🐢, które w okresie letnim pojawiają się na plaży i tworzą liczne gniazda! Z ogromną chęcią weszłabym razem z żółwiem do jednej z 'norek’ i została na tej plaży na zawsze!😄 Ogromne podziękowania należą się przede wszystkim biologom sprawującym opiekę nad tymi przeuroczymi zwierzątkami, którzy w trosce o ich życie – wbijają w piasek białe deski, żeby przypadkiem turyści nie stanęli nad gniazdem i nie zawalili dachu żółwiego domku!

 

 

       Wycieczka do Tulum trwała pół dnia, a koszt wycieczki dla osoby dorosłej to 58 USD, dziecko – 30 USD.

 

      

 

 

    22 września, a właściwie już 23 września (w Polsce) – po około 23 godzinach podróży, wróciliśmy z
Najwspanialszych Wakacji Życia  ☀ 😍 💍 !!!!


 

        Z wakacji, które pozostawiły w mojej głowie wiele niezapomnianych chwil, obrazów i doznań – zjawiskowego blasku turkusowego Morza Karaibskiego, ciepłego a zarazem wilgotnego klimatu, wesołego i gościnnego nastawienia Meksykanów, niewiarygodnych odkryć archeologicznych, chłodnego ukojenia wodą z Cenotes, ale przede wszystkim chwili, która rozpoczęła nowy etap w
NASZYM WSPÓLNYM ŻYCIU 💏  !!

 

 

 

 

 

Jak wybrać pierścionek na zaręczyny?

Wybór pierścionka może nastręczać tyle trudności co znalezienie miejsca oświadczyn. Jeśli jednak poznamy kilka zasad co do jego wyboru, nie powinniśmy mieć z nim problemu. Przede wszystkim warto znać rozmiar pierścionka ukochanej – można podejrzeć go np. podczas kąpieli lub dyskretnie zapytać jej siostrę czy przyjaciółkę. Dopasujmy go również wizualnie do stylu dziewczyny – jeśli lubi ekstrawagancką biżuterię, może to być większy pierścionek z kolorowym brylantem. Z kolei jeśli nasza przyszła żona jest delikatna, najlepiej by jej pierścionek był równie subtelny.

Zaręczyny to niezwykła chwila w życiu zakochanych par. Warto więc zaaranżować ją tak, by sprawić jak najwięcej radości ukochanej oraz zapamiętać ten moment na całe życie.

Źródło: fugart.plpierścionki zaręczynowe